Na wyjazd do Rzymu bardzo się cieszyłam od samego początku kiedy się zapisałam, traktowałam to jako nowe wyzwanie, przygodę. Te 5 dni, które tam spędziłam było niesamowitym przeżyciem, na każdym kroku można było doświadczyć obecności Boga - w drugim człowieku, w każdym uśmiechu, ale także w tym pięknie starożytnego miasta, które nas otaczało, soczystej zieleni roślin. Wszytsko to sprawiało że chciało się żyć bardziej. Punktem programu który podobał mi się najbardziej były modlitwy wieczorne, które odbywały się w różnych bazylikach w mieście. Modlitwa która się tam odbywała była jedyna w swoim rodzaju śpiewaliśmy kanony po łacinie, czytania z Pisma Świętego były w różnych językach, a na końcu zawsze była możliwość adoracji krzyża. Wydarzenie które zapadło mi chyba najbardziej w pamięci było spotkanie z Benedyktem XVI na placu św. Piotra. W tym dniu Pan Bóg dał nam szczególny prezent, mino że przyszliśmy na plac 30 min przed rozpoczęciem modlitwy i wszędzie było pełno ludzi, udało mam się dostać tak blisko i bez problemu widzieliśmy papieża. Cały ten czas był odnowieniem sił, zbliżeniem do Boga, można powiedzieć, że były to mini wakacje w środku zimy.
Natalia Brzeźny
Moja pielgrzymka do Rzymu w sumie była przypadkiem. Nie była wynikiem głębokich przemyśleń czy potrzeby, ale chęcią przeżycia przygody, zwiedzenia ciekawych miejsc i poznania nowych ludzi. Miałem okazję odczuć moc modlitwy wspólnej wraz z tysiącami innych młodych. Było to bardzo budujące. Stałymi punktami planu dnia były Msza Święta, spotkanie w grupach (różnonarodowościowe) , wspólna modlitwa w Bazylice ( przynajmniej raz na dzień) oraz oczywiście zwiedzanie. W ciągu dnia chodziliśmy 10 osobową grupą. Zwiedzanie mieliśmy znacznie ułatwione, gdyż w przewodniku znajdował się dokładny opis miasta i zabytków. Pięknym punktem pielgrzymki było spotkanie z papieżem na placu Św. Piotra. Codziennie słuchaliśmy słów brata Aloisa skierowanych do młodych. Większość nabożeństw odbywała się w wielu językach. Wspaniałym przeżyciem było święto narodów, które mogliśmy przeżyć w naszej parafii. Byliśmy zakwaterowani w klasztorze sióstr franciszkanek w dzielnicy Aurelia. Posiłki były wydawane w Circo Massimo, ogromnym starożytnym amfiteatrze.
Jacek Chroń