"Zebrałem zasób danych naukowych, które przekonały mnie, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, zapłodnienia, i od tego momentu poczęta osoba jest istotą ludzką. Nie ma żadnego miejsca w macicy, w którym mogłoby dojść do zamiany czegoś, co nie jest osobą, w osobę. Nie ma żadnej nagłej zmiany w czasie rozwoju wewnątrzmacicznego i dlatego życie jest nieprzerwanym ciągiem od swojego początku aż do końca. Płód ludzki jest człowiekiem bezbronnym i delikatnym, dlatego musi być chroniony. Zrozumiałem, że życie to nie tylko materia, i że nie my jesteśmy szafarzami życia. W 1979 r. publicznie oświadczyłem, że zmieniłem moje poglądy odnośnie do aborcji i jestem za obroną życia nie narodzonych. Zacząłem o tym pisać i mówić na wykładach, że naszym obowiązkiem jest poszanowanie każdej formy życia. Moja zmiana poglądów stała się do tego stopnia niebezpieczna dla ludzi związanych z przemysłem aborcyjnym i pornograficznym, że grożono mi śmiercią.
W 1984 r. szczególnie zainteresowało mnie, co naprawdę dzieje się podczas aborcji. Dotąd nigdy tego nie badaliśmy. Namówiłem swojego kolegę, aby włączył ultrasonograf i przyłożył do brzucha kobiety abortowanej. Nagraliśmy to na wideo. Byliśmy przerażeni. Dzięki ultrasonograficznej dokumentacji mogłem zobaczyć, jak rączki i nóżki dziecka są wyrywane przez maszynę ssącą, jak pęka jama brzuszna, jak organy są wysysane na zewnątrz, jak czaszka jest miażdżona przez specjalny instrument. Był to dla mnie prawdziwy szok. Mój przyjaciel, który pracował w wielu klinikach, wykonując 30-40 aborcji dziennie, po zobaczeniu tych taśm nie zrobił już ani jednego "zabiegu". Wykorzystaliśmy część taśm, aby nakręcić film, który nazwałem "Niemy krzyk". Siły proaborcyjne bardzo go zwalczały i oskarżały nas o manipulację. Zarzuty te zostały uznane za bezpodstawne przez samego twórcę USG, dr l. N. Donalda, który stwierdził, że "Niemy krzyk" jest prawdziwym dokumentem aborcji trzymiesięcznego dziecka. W 1987 r. zainteresowało mnie, co się dzieje podczas tzw. "późnej aborcji", tzn. po 5 miesiącach od poczęcia. Znowu namówiłem lekarza do sfilmowania aborcji przy użyciu fitoskopu - optycznego instrumentu, który z jednej strony ma obiektyw i źródło światła, a z drugiej strony okular. Wprowadził fitoskop do łona kobiety w piątym miesiącu ciąży, umieścił kamerę na drugim końcu i sfilmował aborcję poprzez to urządzenie.
Na filmie widać makabryczną scenę rozdzierania płodu na kawałki. Film ten nosi tytuł "Zaćmienie umysłu". Kiedy po raz pierwszy pokazywany był w Paryżu, wywołał tak wielkie wrażenie na widowni, że jeden z lekarzy zwymiotował i zemdlał. Film został pięciokrotnie nagrodzony na festiwalach filmowych. W dziedzinie filmów dokumentalnych byt nominowany do Oscara. Sfilmowaliśmy także tzw. "aborcję przez częściowy poród". Jest to procedura wykonywana w 26-28 tygodniu ciąży, gdzie pęcherz płodowy jest przerwany, nóżki płodu są wyciągane za zewnątrz i płód jest cały urodzony tylko główka jest wewnątrz. Ponieważ główka jest za duża - a celem procesu jest zabicie dziecka, więc ostre urządzenie ssące jest przykładane do jego główki i wbite w mózg.
Mózg jest wessany, czaszka zapada się i wtedy można wyjąć płód już martwy. Była bardzo ostra dyskusja w Kongresie USA na temat tej procedury. Kongres głosował za tym, by zdelegalizować to barbarzyństwo, ale prezydent Clinton zawetował ustawę (...) Stwierdziłem, że w żaden sposób nie można usprawiedliwić aborcji, ponieważ płód żyjący w matczynym łonie jest istotą ludzką, i nie wolno prowadzić dalej barbarzyńskiej wojny przeciwko najbardziej bezbronnym i niewinnym z nas. Moje badania naukowe pokazują, jak wielkie znaczenie dla człowieka ma pierwsze 9 miesięcy życia w łonie matki. Jest to najważniejszy okres w życiu człowieka. Rozwijają się wtedy nasze organy, pojawiają się pierwsze reakcje zmysłowe, np. reakcja na muzykę.
Jest to czas uczenia się i formowania samego siebie. Przerwanie ludzkiego życia w tym stadium rozwoju to coś niewybaczalnego, niedopuszczalnego, niemoralnego. To zbrodnia. Dane naukowe są jasne i bezdyskusyjne. Obserwując rozwój płodu nie można mieć wątpliwości, że jest to członek ludzkiej społeczności. Każdy z nas byt kiedyś w tonie matki. Nauka wykazuje, że pierwsze 9 miesięcy w tonie matki jest częścią całej wstęgi życia, która zaczyna się w momencie poczęcia i kończy śmiercią. Te pierwsze miesiące są niezbędne i muszą być respektowane tak, jak okres niemowlęcy, dziecięcy, dorastanie, wiek dojrzały i starość. Sądzę, że zezwolenie na przerywanie ciąży oznacza planowe niszczenie tego, co z całą pewnością jest życiem człowieka.
Sądzę także, że jest to nie dający się niczym usprawiedliwić akt barbarzyństwa. Haniebnym przyjęciem wyższości siły nad racją. Jako naukowiec wiem - nie sądzę, lecz wiem - że życie człowieka zaczyna się od poczęcia. Jeśli w tej sprawie mielibyśmy nie mieć dość odwagi, mielibyśmy zawieść, zwlekać lub być niepewnymi, jeżeli mielibyśmy stracić choćby chwilę, historia nigdy nam nie wybaczy. (...) Z medycznego punktu widzenia nie ma żadnych przesłanek usprawiedliwiających dokonanie aborcji. Poziom medycyny jest obecnie tak wysoki, że każdą kobietę jesteśmy w stanie przeprowadzić bezpiecznie przez okres ciąży. A kiedy jest naprawdę chora, to właśnie aborcja może ją zabić. Dla wszystkich światłych i uczciwych lekarzy jest jasne, że nie ma żadnych przesłanek pozwalających na dokonanie aborcji. Obrona życia nie narodzonych jest więc naturalnym odruchem ludzkiej solidarności.
Z medycznego punktu widzenia aborcja jest wielkim zagrożeniem dla życia kobiety. To właśnie jej grozi śmierć w wyniku krwotoku, przebicia macicy, infekcji. Naraża się na utratę płodności, samoistne poronienia i inne niebezpieczeństwa. Gdyby lekarze mówili o skutkach aborcji, na pewno bardzo mało kobiet decydowałoby się na nią. Np. kobiety, które dokonały aborcji, są bardzo narażone na raka piersi. Badania naukowe pokazują, że aborcja nie tylko niszczy dziecko, ale pozostawia silne ślady w psychice kobiety, jej partnera, a także na lekarzu i pielęgniarce. [tzw. "syndrom poaborcyjny" - przyp. T.K.]
Aborcja ma swój destruktywny wpływ na osobowość dokonujących ją lekarzy. Lekarze ci tracą szacunek dla swoich pacjentów, stają się niedbali, niesumienni, wzrasta w nich agresja, wielu zaczyna nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki. Mogłem to zaobserwować w mojej klinice nowojorskiej. Nie zdarzyło się, aby któryś z lekarzy był zatrudniony dłużej niż 3 miesiące. Były przypadki molestowania seksualnego pacjentek, a także związków homoseksualnych. (...) Kiedy wykonywałem praktykę lekarską płaciłem 100 tyś. dolarów za ubezpieczenie od oskarżeń ze strony pacjentów. Doprowadzało to do stanu, w którym pacjenci i lekarze stawali się wrogami, tracąc wzajemne zaufanie. Nieuczciwi ludzie robią na aborcji ogromne pieniądze.
Tkanki dzieci abortowanych są sprzedawane jako materiał do produkcji kosmetyków lub lekarstw. Niektórzy naukowcy, poprzez manipulacje genetyczne, chcą stworzyć gatunek "podludzi" do wykonywania brudnej roboty. Po 23 latach od wprowadzenia w życie ustawy aborcyjnej w USA etyka lekarska została tak wykoślawiona, że ludzie idący do szpitala nie są pewni, czy lekarz będzie chciał ich leczyć, czy zabić."